Samochodem przez wielki świat - z psem za pan brat
Mówiąc o podróżowaniu z psem, mamy zwykle na myśli wyjazd na długo wyczekiwane, wspólne wakacje – nie istotne czy zamierzamy spędzić je w wysokich górach, pod palmami, w krainie rozległych jezior czy leśnej gęstwinie pachnącej, niespotykanym w mieście, na wskroś świeżym powietrzem i wszechobecnym spokojem. W praktyce jednak nawet krótka trasa z domu do przychodni weterynaryjnej jest formą podróży, mniejszej – większej, ale zawsze wymagającej odpowiedniego przygotowania. W szczególności, gdy przewozimy wyjątkowo wrażliwego czworonoga, który żadnej z wymienionych nie znosi najlepiej.
Podróż z psem. Po pierwsze – dobry plan
Aby oszczędzić sobie niechcianych, wątpliwych atrakcji, a czworonogom nieprzyjemnych przeżyć każdą, nawet najkrótszą jazdę samochodem warto dobrze zaplanować. Co kryje się pod tym pojęciem? Tak, macie rację – dosłownie wszystko. Od przygotowania prawidłowo skompletowanej wyprawki i wyposażenia apteczki tak, by odpowiadała potrzebom zarówno ludzkim, jak i psim, przez przygotowania bezpiecznego miejsca transportu, znalezienie „złotego środka” na lokomocyjne przypadłości i rozeznanie w kwestii niezbędnych formalności, jakich należy dopełnić przed wyruszeniem w drogę, aż po właściwe rozplanowanie całej podróży od punktu A do punktu Z. I to najlepiej z uwzględnieniem sposobu jazdy, playlisty wgranej na Tidala lub innego Spotify’a, wszystkich awaryjnych postojów, spacerów, przerw na karmienie, a w konsekwencji nawet takich drobiazgów, jak odpowiadająca potrzebom wszystkich podróżujących temperatura we wnętrzu pojazdu.
Nie, to nie żart. Nawet nie byłby śmieszny. Podróż z psem jest jak podróż z dzieckiem, trzeba być gotowym dosłownie na wszystko. W szczególności, gdy ostatnią rzeczą na świecie, jaką toleruje (bo o akceptacji nawet nie ma co marzyć) ów czworonożny delikwent jest jazda samochodem, i nie ma tu najmniejszego znaczenia czy chodzi o wielogodzinną podróż przez Europę czy o trasę do najbliższego zoologicznego. Nie i już.
Po drugie – patrz punkt pierwszy
Szukając informacji w rodzimych przepisach prawnych, które regulowałyby przewożenie psa samochodem możemy niestety napotkać na pewien problem – nie istnieją bowiem żadne konkretne wytyczne, które mogłyby stanowić jeden konkretny punkt odniesienia. Wiadomym jest tylko to, że naszym obowiązkiem, jako właścicieli jest zapewnienie wszystkim pasażerom bezpieczeństwa w trakcie podróży, wszystkim, czyli tym czworonożnym również.
Jak mówi dobrze nam wszystkim znane powiedzenie „im dalej w las, tym więcej drzew”. Nie trudno się domyślić, że również i tutaj doskonale się ono sprawdza. Im dalej za granicę, tym więcej ciekawostek związanych z wymaganiami dotyczącymi przewożenia zwierząt na nas czeka. Jedna kwestia pozostaje jednak wszędzie taka sama – zwierzę musi być oznakowane za pomocą transpondera, potocznie określanego mianem mikroczipu lub wyraźnie czytelnego tatuażu (forma znakowania sprzed 3 lipca 2011 r., wciąż powszechnie akceptowana o ile jakość tatuażu pozostała niezmieniona, a jego wykonanie właściciel potwierdza odpowiednim dokumentem). Umożliwia to służbom mundurowym, odpowiedzialnym za kontrole drogowe, a także schroniskom jego identyfikację, a także ułatwia poszukiwanie w przypadku zaginięcia lub kradzieży zwierzęcia. Obowiązkiem jest również zaszczepienie czworonoga przeciwko wściekliźnie oraz wyrobienie mu paszportu.
Na pozór wydaje się to zrozumiałe, jednak wracając do tego znanego nam powiedzenia „im dalej w las”…
Jak więc podróżować z psem...? W kraju nie wiadomo, za granicą trudno pojąć
O ile w Polsce jasnych i konkretnych przepisów brak, o tyle poza granicami ich liczne aspekty mogą przyprawić o zawrót głowy. Nie, gdy planujemy wypad na tydzień do jednego, wybranego państwa, ale jeśli zamarzy nam się długoterminowy eurotrip camperem, to czeka nas nie lada wyzwanie. Załóżmy, że dla wszystkim krajów Unii Europejskiej minimalny wiek zwierzęcia w dniu przewozu musi wynosić 12 tygodni. Aby poruszać się swobodnie poza granicami kraju musimy dodatkowo odczekać 21 dni po pierwszym szczepieniu na wściekliznę, aby oficjalnie uznawane było ono za ważne. Nie ma takiego obowiązku w przypadku szczepień przypominających, o ile wykonywane są one regularnie, zgodnie z ustalonym harmonogramem.
Wybierając się do Finlandii należy pilnować terminu odrobaczenia – musi zostać wykonane nie później niż 30 dni przed podróżą. Dodatkowo, na terenie Finlandii, a także Wielkiej Brytanii, Irlandii i Malty obowiązuje przepis o konieczności odrobaczenia przeciwko Echinococcus multilocularis (tasiemiec) od 24 do 120 godzin przed przybyciem do każdego z wymienionych krajów. Każdy z przeprowadzonych zabiegów należy odnotować w przypisanym do konkretnego osobnika paszporcie.
To nie koniec atrakcji. Malta, podobnie jak Irlandia, wymaga dodatkowego, terminowego oznaczenia poziomu przeciwciał dla wirusa wścieklizny, poddania psa profilaktyce przeciw pasożytom zewnętrznym i wewnętrznym. Pomimo wszystkich tych zabiegów, zwierzę przewożone z Polski nadal obowiązuje tam 30-dniowa kwarantanna. Warto przeprowadzić rozeznanie, jakich ras w ogóle nie wolno tam przewozić – złamanie obowiązujących na Malcie przepisów ma niewyobrażalne wręcz konsekwencje.
Prawidłowa dokumentacja wszystkich przeprowadzanych zabiegów stanowi gwarancję bezproblemowej podróży, dlatego należy skrupulatnie przestrzegać jej zasad – wymagane informacje muszą być podpisane i podstemplowane przez właściwego lekarza weterynarii. Zawsze też, niezależnie od wybranego miejsca docelowego, zwierzę powinno podróżować pod opieką swojego właściciela lub upoważnionej przez niego osoby.
Formalności załatwione. Jedziemy?
Jeszcze nie. Na jazdę przyjdzie jeszcze pora. Najpierw trzeba jednak przygotować wyjazdową wyprawkę, zabezpieczyć miejsce transportu, dostosować je do potrzeb psa i obowiązujących zasad bezpieczeństwa, na sam koniec zaś przygotować do podróży samego czworonoga. Jasne, nic trudnego. Potrzeba tylko stosownej wiedzy i nieograniczone zasoby cierpliwości. Pikuś.
Psa możemy przewozić na kilka sposobów i każdy z nich będzie dla niego bezpieczny. Pytanie jednak brzmi, który okaże się w praktyce najwygodniejszy zarówno dla psa, jak i dla nas. Jeśli poruszamy się pojazdem w wersji mikro, odpowiadającym potrzebom wielkiego miasta, nie wybierzemy przestronnej klatki, mocowanej do spodu bagażnika, tym bardziej też nie kupimy kontenera transportowego, niekiedy niewiele mniejszego niż nasz samochód. Z kolei, jeśli nasz pies cierpi na chorobę lokomocyjną, dwupunktowe szelki samochodowe to za mało, by zapewnić mu bezpieczeństwo, ale przede wszystkim niezbędny spokój. Możliwości mamy wiele: odpowiednio mocowane pasy do szelek, specjalne, rozkładane na tylnych siedzeniach maty zabezpieczające, ograniczające poruszanie się, niewielkie transporterki, klatki lub wielkogabarytowe kontenery do samochodów typu combi lub SUV. Ważne, aby ostatecznie dostosować miejsce transportu do indywidualnych wymagań tego jednego, jedynego czworonoga, by zapewniało mu poczucie bezpieczeństwa, swobodę ruchu, a także możliwość odizolowania od nadmiaru bodźców. Jednym słowem - wszystko to, czego potrzebuje w podróży nasz pies.
No, to w drogę!
Przygotujmy wszystkie niezbędne bagaże, akcesoria na co dzień i na specjalne okazje i w drogę! Psi niezbędnik wyjazdowy powinien zawierać uzupełnioną poprawnie książeczkę zdrowia, wypełniony europejski paszport z niezbędnymi wpisami o wymaganych szczepieniach i zabiegach profilaktycznych, kontakt do lokalnego lekarza weterynarii (najlepiej zapisany ręcznie lub w formie zdjęcia w telefonie – pamiętajmy, że technologia to jedynie technologia, a Internet w wielu miejscach to wciąż „widmo”, o którego zasięg trudniej, niż o audiencję u Królowej angielskiej. Warto przy obroży lub szelkach czworonoga na stałe umiejscowić adresówkę z aktualnymi danymi właściciela.
Pakując psią torbę nie zapominajmy, że czworonożny podróżnik ma swoje potrzeby i nimi należałoby się kierować przy kompletowaniu jego wyjazdowej wyprawki. Najpierw rzeczy osobiste: ulubione, wygodne zarówno dla psa, jak i w transporcie legowisko, smycz, obroża, niekiedy i kaganiec (ale tylko taki, który umożliwia swobodne zachowania regulujące termikę, jak ziajanie), a także składane, silikonowe miski oraz pojemniki z pokarmem i przefiltrowaną wodą. Czekają Was upały? W takim razie przydadzą się jeszcze elektrolity w płynie. Tego nigdy zbyt wiele. Wszystko jest? Zapakowane? Doskonale. Teraz pora na coś smacznego. Syty posiłek zarówno przed, jak i w trakcie podróży nie jest najbezpieczniejszym rozwiązaniem, szczególnie w przypadku psa z tendencjami do nudności, w wyniku choroby lokomocyjnej. Zachowajmy umiar i wybierzmy sycące, a jednocześnie delikatne dla żołądka czworonoga przysmaki, o dodatkowym działaniu wyciszającym nadmierne pobudzenie i towarzyszący mu stres.
Jeszcze coś miękkiego, pachnącego nami i domem. Może to być kocyk, ręcznik, sfatygowany, ukochany miś, poszarpane, podróżne legowisko – coś, co Twój pies uważa za swój największy skarb. I tu, podobnie, jak w przypadku tej jedynej, najważniejszej przytulanki dziecka, radzimy – nie wolno go zapomnieć. Skutki mogą być bowiem opłakane. Pamiętajmy jeszcze o zestawie do codziennej higieny (woreczki na odchody, łopatka do ich zbierania) oraz prawidłowo skompletowanej apteczce z opatrunkami, niezbędnymi lekami, suplementami oraz kosmetykami. Nie trudno się domyślić, że taki podstawowy zestaw pierwszej pomocy może nie raz naszemu psu „uratować skórę”. Pozostało jeszcze tak zwane wyposażenie czysto logistyczne – przenośny uchwyt do mocowania smyczy, maty chłodzące do leżenia, składany basem, zabawki interaktywne. Ogranicza nas tylko wyobraźnia. Ewentualnie jeszcze przestrzeń ładowna samochodu. Tego przykrego szczegółu niestety nie przeskoczymy.
Jedziemy? Doskonale.
Do pierwszego postoju. I kolejnego. I jeszcze jednego. Picie. Przerwa na siku. Przerwa na wąchanie. Znowu picie. Chwila większego stresu, cóż, trzeba mu zaradzić. Znów postój i chwila spokoju. Przyda się.
I tak już do końca. Na wyczekany, wymarzony, niepowtarzalny Półwysep Sorrentyński. Ewentualnie do najbliższego zoologicznego. Trzymamy kciuki!